Na początku marca, a może pod koniec lutego (?) wybrałam sie z koleżankami z czasów gimnazjalnych na mały wypad zdjęciowy. Tak dawno ich ni...

Dwie Magdaleny

0 Comments
 Na początku marca, a może pod koniec lutego (?) wybrałam sie z koleżankami z czasów gimnazjalnych na mały wypad zdjęciowy. Tak dawno ich nie widziałam, choć może to względne, bo przecież widujemy sie kilka razy w roku, ostatecznie nie ma tragedii :D. Jednak bardzo się cieszyłam, że w końcu sie udało.
  Pogoda dopisywała już od jakiegoś czasu. Słońce nie szukało chmur by sie schować, nawet mogłabym sie pokusić o stwierdzenie, że wiatr nie był stosunkowo zimny.  Tę podróż postanowiłam odbyć pieszo, czyli jakieś 5-6km w jedną stronę. Było ekstra! ;)

Spóźniłam się ( a jakże!) tylko 15 minut. Uff... myślałam, że będzie gorzej. Madzialena była wybitnie przygotowana, bo walizkę wycieczkową do której sama bez trudu by sie zmieściła zapełniła po brzegi różnymi strojami. Byśmy miały alternatywę, trochę nieśmiało podążyłyśmy na podbój Różopola.





Bardzo spodobał mi sie motyw ściętych i poukładanych drzew. Piękny zapach pozostaje na długo w pamięci, którego nie można nigdzie zachować... w przeciwieństwie do obrazu, gdzie sekundę można zamrozić na dłuuugie lata.




 Wszechobecny członek mojej załogi. O dziwo sie nie wstydził nic a nic! Bardzo polubił obie Magdy i nawet potęsknił troszkę, gdy jedna z nich musiała pójść.



Druga część z Madzialeną. Tutaj w wersji nieco militarnej, zdecydowałam sie na wykorzystanie czarno-białej aranżacji. Czy to by była marynarka wojenna?


Obowiązkowo kadr dla fejmu :D






To byłby koniec zdjęć, gdyby nie krótki spacer, jakieś 30 metrów do tej małej plaży. Trzeba było tam być, żeby ogarnąć moją radochę z tego miejsca. Tak bardzo spodobała mi sie zamarznięta woda, poprzetykane słomkowe szuwary i delikatny, jasny kolor piasku. Tam było czuć wyciszenie. Wszystkie barwy tak bardzo wygaszone, a jednocześnie czyste, ciepłe i jasne.


Ten pomost jest stosukowo nowy. Powstał na potrzeby rozrywki w naszym największym parku miejskim w Polsce  :) Z niego startujesz mając przymocowaną do nóg deskę a w rękach trzymając linkę, która ciągnie cie po wodzie w dwie strony. Niestety rzadkością jest zobaczyć kogoś, kto potrafi to robić. Chlebem powszednim są wywrotki, ale i też krzyki radości i podekscytowania. O to chodzi! ;)










Co w tym czasie robi szkrab, skoro nie wchodzi w kadr i jest tak cichutko? ;)

- naśladuje!





Na dokładkę nasz zgrany team. W drodze powrotnej zrobiło się brzydko i dość mocno zmokłyśmy, na szczęście babcia poratowała ciepłą zupką, która od razu wróciła nam życie. To dopiero radocha...




You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.