Babcia Irka zaprasza na prawdziwy festiwal smaku. Czym byłaby końcówka lata bez obchodów święta śliw...

Obchody święta śliwki w Strzelcach Dolnych

1 Comments









Babcia Irka zaprasza na prawdziwy festiwal smaku.



Czym byłaby końcówka lata bez obchodów święta śliwki? Pachnące i smaczne powidła przyciągają tłumy ludzi na niemal puste pole położone w promieniu 25 kilometrów od  miasta. Cudowna pogoda tylko przypieczętowuje decyzję o przyjeździe do Strzelec. Wjechaliśmy od góry i dzięki temu podziwiać mogłam dolinę Wisły, coś wspaniałego. Klimat nieco górski i baardzo przyjemny. 

Ludzi tłumy, masa stoisk z rękodziełem, miodem, wędlinami oraz oczywiście wyrobami domowej roboty - powidłami ze śliwek. Panie prześcigały się w pomysłach i dzięki temu zgotowały nam prawdziwy festiwal smaku. Były powidła słodkie, niesłodzone, korzenne i z dodatkiem jabłek, albo innych owoców. Coś fantastycznego, a to wszystko w jednym miejscu.



Pod starymi rozłożystymi wierzbami można było skryć się przed słońcem. Niestety było ich zdecydowanie za mało, pogoda dopisała, było gorąco i słonecznie. Dzieciaki na szczęście jeszcze wiedzą jak się wchodzi na drzewa.


Aurelka zatpiła się w balonikach, czego może więcej chcieć dziecko? ;)



Swoje miejsce znalazły też antyki, choć ceny nieco zawyżone to można było  coś fajnego upolować.  Tak czy siak, moim faworytem w kwestii staroci bezapelacyjnie pozostaje Jarmark Dominikański.





Przepiękne portrety i obrazy wzbudzały trochę zainteresowania/



Chyba jeden z pierwszych traktorów. Działał przepięknie i przez cały czas sobie "pykał", a właściciel teg zadbanego cuda dzielnie opowiadał interesantom o swoim cacku, Nie ma się co dziwić, że wokół niego gromadził się permanentny tłum,




Praktycznie cały czas nad naszymi głowami krążył helikopter. Każdy kto chciał i miał w swojej kieszeni 120zł mógł podziwiać festyn z perspektywy Jamesa Bonda podczas przelotów na dzikie akcje. Chętnych nie brakowało.




Kurzowy tor kładowy to prawdziwy surwiwal dla mężczyzn i mężczyźniątek.




Aurelia zafascynowana kulami wodnymi strasznie chciała wejść do kuleczki. Na szczęście obserwacje zaspokoiły jej ciekawość na tyle, że obyło się bez ekstremum : Boba w bali.



Tutaj miała miejsce  pewna scenka ( jakże charakterystyczna) z udziałem babci Irki. Pani uśmięchnięta od ucha do ucha, bo ma zaszczyt wystąpić w materiale, być może jakimś światowym. Jest przemiła, przeurocza i nieco zestresowana, bo przecież chce jak najlepiej wypaść - wszak będzie oglądać ją pół wsi i całe miasto. Opowiada o swojej cud recepcie na łakocie, a tu nagle z za pleców pana w czarnym wyskakuje babcia Irka i   MYK skrada się do jej stoiska. W tym momencie w kadr filmu wkrada się rączka i podbiera powidełka, zadaje trzy pytania i.. już jej nie ma. Właśnie idzie do nas ucieszona, w ręku trzyma 3 maluśkie kanapeczki. Tak naprawdę nie wiedząc, że sama dała sobie angaż do tej krótkometrażowej produkcji :) Cała babcia.


Powidła nie są taką prostą sprawą. Wymagają bardzo dużo czasu i cierpliwości i z pewnością nie zrobi ich jedna osoba. Taki wielki gar wypełnia się po brzegi najlepszymi śliwkami, dodaje odrobinę wody i gotouje aż zmiękną.  Kiedy to nastąpi, trzeba je przesiać przez ogromne sito, bardzo dokładnie, aby została aksamitna masa. I Taką masę gotuje się przez jakieś 8 - 10 godzin cały czas mieszając specjalną łychą drewnianą z widełkami. Na jeden słoik powideł przypada kilogram śliwek!


Pan mieszający powidła



Były też inne przetwory, równie smaczne.











Babcia smakuje kolejne przysmaki






Śliwki korzenne Aurelii . Baardzo zasmakował mi ich syrop korzenny. Był idealny i od razu poczułam święta. Chciałabym zrobić podobny na zimę, ojjj chciałabym.


Nawet maluchom bardzo spodobały się te degustacje.


Prawdziwe, pyszne lody były zbawieniem w ten upalny wieczór.  Smak porzeczkowy był naprawdę porzeczkowy! Było tam mnóstwo owoców i wspaniały aromat. Coś pięknego.




razem wcinamy lody








Czosnek również doczekał się wsłasnego stanowiska. Elita miała okazję posmakować napoju z czosnku, wrażenia gwarantowane ;)






Mamie wpadły w oko urocze ptaszki z ceramiki. Trzeba było włączyć zespół kreatywny przy doborze kolorów. W ostateczności powstał bordowo-niebiesko-pomarańczowy zestaw. Teraz ich los jest przesądzony - zamieszkają w altance wśród innych sobie podobnych ptasiorków.






Soki jabłkowe w różnych kombinacjach. Mój z rabarbarem, babci z porzeczką.




ojoooj i przepyszne knedliczki ze śwliwkami. Sycące baardzo. Niebo w gębie, jedliśmy masowo.




Święto śliwki to od kilku lat obowiązkowa pozycja w terminarzu naszej rodziny. Myślę, że w przyszłym roku również się tam pojawimy.


You may also like

1 komentarz:

Obsługiwane przez usługę Blogger.