Z Niedźwiedziego Zakątka wszędzie jest blisko. Z okna widać Sainsbury, czyli market, kilka kroków w lewo i znajdziesz się na głównej ul...

Powys Castle - czyli dwa kroki od Niedźwiedziego Zakątka

0 Comments

Z Niedźwiedziego Zakątka wszędzie jest blisko. Z okna widać Sainsbury, czyli market, kilka kroków w lewo i znajdziesz się na głównej ulicy Welshpool, tuż obok sklepu mięsnego. Kawałek dalej jest pralnia,którą z pewnością już niedługo odwiedzimy. Tak przypuszczam oglądając wysypujący się kosz z brudnymi ciuchami. Funt za pranie? Może 5? Niestety informacja z ceną nie wisi na ścianie. Ale jeszcze bliżej, tuż po drugiej stronie ulicy jest coś niezwykłego. To taki tajemniczy zamkowy ogród. Widziałam już kilka parków w swoim życiu, ale ten jest naprawdę wyjątkowy. W zupełności osobliwy. Ktoś by sobie pomyślał - cóż może być wyjątkowego w polu z drzewami i krzakami? Bzdura totalna!

Ale jakby przekroczył bramę tego świata natychamiast zrozumiałby o co mi chodzi.
 Zanim jeszcze wejdziesz, po prawej stronie zobaczysz wysoki mur z kamienia. Ale nie jest taki surowy i zimny jak wszystkie mury świata, o nie!Wyrastają z niego różowe kwiaty, jak gdyby rzucone tu i ówdzie, bez ładu i składu. Lecz kiedy się zatrzymasz i baczniej przyjrzysz dostrzeżesz, że to bardzo przemyślana kompozycja. Nawet mały człowiek jest w stanie podejść i powąchać różowych pachnideł, co natychmiast uczynił. Na końcu kwiecistego muru jest stara, bogato zdobina brama. Pamiętaj by zawsze ją za sobą zamykać, by ani trochę magii nie umknęło z tej uroczej krainy. Kiedy przekroczysz już próg po lewej zobaczysz stadko czarnych i brązowych byków. Ich sierść jest długa i błyszcząca, a rogi ucięte. Nie musisz się ich obawiać, są bardzo łagodnie usposobione. Prawdopodobnie nawet nie będą tobą zainteresowane ( w przeciwieńswtie do Ciebie). Leniwie skubią sobie trawkę zdumiewająco blisko drogi. Nie, nie są niczym skrępowane i już za parę chwil mogą być zupełnie gdzie indziej.








  Kiedy już przestaniesz wpatrywać się w ten niecodzienny widok, odwróć się do tyłu. Tam w małym, pięknym domku, na ganku otoczonym różnymi mniej lub więcej kiczowatymi ozdobkami .. siedzi babcia. Coś dzierga i wsłuchuje się w naturę. Ciągle się ciepło uśmiecha i zagaduje. To taka dobra dusza, która czuwa nad tym miejscem.Bardzo potrzebna, bardzo na miejscu.   Dalej ścieżka wiedzie wśród starych, powyginanych drzew. Czasem, gdzieś odrywa się wąska ścieżka w górę. Tam jest stary dąb, pod którym leniuchy kładą się i rozmyślają. Jeszcze dalej nieoficjalna ścieżka na cmentarz, nad którym patronuje jeszcze większy, jak nie największy dąb jaki dotąd widziałam. Jest potężny i majestatyczny. Budzi szczery podziw, a swoim kształtem przypomina ten rysowany w powieściach o Kubusiu Puchatku. Tuż obok cmantarza jest kamienny kościół z wiezami zamkowymi. Lecz teraz nie jest to już kościół lecz dom mieszkalny. Tutaj wiele z takich budynków jest przekształcanych. Przed wejściem suszy się pranie, a bramy sąpozamykane. Ciekawe jak mieszka się w takim miejscu? Pewnie jest zimno.\


Wielki dąb nad nową częścią cmentarza, jest przeogromny!



   Nieopodal na górce zobaczyć możesz ptaszywa co głośno nawołują dzięcioła i znajdziesz tam krzaki jerzynowe. Ale wróćmy do głównej drogi, gdzie kolejny dąb stoi.
Ma on wielu mieszkaców, mniejsze ptaszki, robaszki i przede wszystkim wiewiórki. Cała masa wiewiórek, które teraz zbierają zapasy na zimę. Nie są to rude kitki, w żadnym razie! To srebrzyste końskie ogony! Dawno temu rodowite brytyjskie wiewióry wyginęły, co do sztuki. Przypłynęły więc zzaoceanu  srebrne ich kuzynki. Spodobało im się tu bardzo i żyją bardzo licznie. Te z Powys nie narzekają na brak żołędzi. "Ham!Ham!Ham!   - to usłyszałam kiedy podeszłam bliżej drzewa. Za krzakami ktoś głośno nawoływał. Brzmiało to jak komenda, pełna dyscypliy i zdecydowania. Nagle z krzaków wybiegł czarny pies. Ależ pędził! Chyba tak szybko, ile matka natura pozwala. Nie mam pojęcia czego szukał, ale z całą pewnością był to pies myśliwski, choć cały czarny z szerokim pyskiem. Zniknął tak szybko jak się pojawił. Co dziwne, przedarł się przez kolczasne ogrodzenie i wrócił na kolejną komedę "HAM! Ham! Ham!"     Droga wije się na boki, istny slalomi wąż.  Kolejna brama, tym razem większa i podzielona na pół. Lewa część wysoka z drzwiami, zamykana na klik, druga część otwarta, ale z przeszkodą, bo wyłozona jest.. nie wiem jak to nazwać. Takie jakby rury pooukładane obok siebie, kręcą się. Można po nich łatwo przemieścić coś ciężkiego.


 Dalej leży martwe drzewo pocięte na dwa kawałki. Jeden jest ułożony w taki sposób by można było zobaczyć jego wnętrze - czyli wielą dziurę, a z drugiego jest zrobione krzesełko.
Gdzieniegdzie przechadzają się sarny i jelenie. Trochę kaczek pływa w stawie na skraju zamku. Swoją drogą, pełno kup i bobków tych sarenek. Naprawdę trzeba być bacznym by nie mieć "szczęścia".

 Sam zamek jest nieduży, pomarańczowy z grubymi murami. Ma mały dziedziniec z pięknym posągiem jeźdźca i kobiety. Niestety nie znam jeszcze legendy czy historii tej warowni, ale jak poznam na pewno coś niecoś napiszę. Z dziedzińca rozlega się cudowny widok na góry Walii i ogrody królewskie. To jedyne takie w całej Brytanii. Wydaje mi się, że są w stylu francuskim. Żywe płoty, mały labirynt, kapka kwiatów, ale to  wspaniałe okazy.  Wstęp jest płatny, są jednak dni, kiedy jest darmowy. Poczekamy i wejdziemy

Chwila odpoczynku na ławeczce w okolicznościach przyrody to czysta przyjemność.



Dom wielu wiewiórek,  są ich tu dziesiątki!







Leniwe byczki skubią sobie trawkę tu i tam mając wszystko i wszystkich głęboko w poważaniu.



Nawet ciekawską bubkę.




Bardzo stare drzewo, całe powyginane. Nie chciałabym być  w tym parku po zmroku.



Wejście na drugą część parku.






Drzewko z "dziurką".





z pieńka zrobili wypasioną ławeczkę.



no to w drogę! Zaraz będzie zamek księżniczki Sisi.



Już jesteśmy blisko zamku.



Kogoś już bolą nóżki, albo chodzenie się troszkę znudziło. Ważne, że tato zawsze służy pomocą w takich trudnych sytuacjach;)









a po dziedzińcu grasuje pawia rodzinka. Mama z maluchem są nierozłączni, jedynie tatko gdzieś szlaja się sam. Hmmm...




posąg w samym centrum dziedzińca



widok na słynne ogrody królewskie i wzgórza Walii







Te kropeczki z tyłu to owce!

bubka z tatką na tarasie widokowym




ciekawe jaja zaglądają do krzaka. W środku jest płot! Ciekawe ile ta roślina liczy lat?



Zegar słoneczny w krainie deszczowców? A jednak i słońce się tam zdarza. Szok! :)



zapchajdziura




ciekawe jajko buba obserwuje pana pawia



piórko tego dżentelmena




Symbolem Walii są smoki! Jest ich tu naprawdę sporo.



mury czerwonego zamku.



Jak zwykle brudna buźka tego mojego niepokornego szkraba :)




Nie wiem czy można wchodzić na tą górkę, ale była ścieżka wydeptana więc poszłyśmy sprawdzić. Krowy to najlepsze kosiarki. Ta trawka została wciągnięta przez miejscowe bobki, skrupulatnie ominięte zostały osty, które wystają wysoko ponad murawę.



Aurelia postanowiła dokona kilku plastycznych zmian. Teraz z pewnością będzie lepiej.




You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.