Po serii wczorajszych triumfów, gdzie potrafiłam się dogadać z urzędniczką i gdzieś tam w sklepie, dziś przyszedł dzień porażki. Tak dok...

Leniwy piątek

0 Comments

   Po serii wczorajszych triumfów, gdzie potrafiłam się dogadać z urzędniczką i gdzieś tam w sklepie, dziś przyszedł dzień porażki. Tak dokładnie, przecież zimny prysznic jest wskazany właśnie w takich sytuacjach, żeby się w głowie nie poprzewracało.  Miejscem klęski była poczta.   Najpierw sprawdziłam sobie jak jest "koperta", przy okienku poprosiłam o nią:
 - Can I have envelope?
- sorry?
- paper case for letter (przygotowałam sobie tą odpowiedź wrazie niepowodzenia, miałam nadzieję, że się nie przyda)
- ooo, envelope?
 (damn! no przecież powiedziałam.. i to tak jak ona)
\Potem było gorzej, bo chciałam list z potwierdzeniem odbioru. Wpisałam to w tłumacza, mam nadzieję, że dobrze zrozumiał, bo dostałam jakiś paragon, ale nie potrafiłam już zapytać czy kiedy list zostanie dostarczony to dostanę wiadomość o tym. No nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów. Pustka w głowie, koniec, finito.
  Potem papier na który czekałam został zle wypełniony, a zaraz zaczną się urlopy. Cholera, muszę kombinować.


 Poniżej kilka zdjęc mojego dzisiejszego obiadu. Zapiekanka!



Pare razy w tygodniu (albo raz) przyjeżdża babeczka sprzedająca jajka ze wsi. Wbrew pozorom są tańsze niż sklepowe i na pewno to razy lepsze. Zaintrygowały mnie te zielone. Mają podwójne żółtka ;)




You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.