Chodzi oczywiście o halloween. Przez pewien czas zastanawiałam się co robić. Czy zostać w domu czy poznać, zobaczyć inną kulturę. Miałam ...

Halloween w Anglii - jak wygląda?

0 Comments

  Chodzi oczywiście o halloween. Przez pewien czas zastanawiałam się co robić. Czy zostać w domu czy poznać, zobaczyć inną kulturę. Miałam mętlik w głowie bardzo długo i rozgraniczyłam to sobie w pewien sposób. Chodziło o to by zobaczyć co to tak naprawdę jest, jak to wygląda w kraju, gdzie obchodzi się to od lat i jest to jak najbardziej normalne. Miałam pewne wyobrażenia, sugerowałam się bardzo filmami amerykańskimi, gdzie zdecydowanie króluje przerost formy nad treścią i właśnie tej "formy" trochę oczekiwałam. Rzeczywistość okazała się inna niż przypuszczałam. Żałuję tylko, że tak mało zdjęć zrobiłam...

  Aurelia była podekscytowana od  samego rana, Obudziła mnie śpiewając piosenkę
" halołiiin, halołiiin, będzie skraszny sskróóój, i wiaderko nie do piasku, nieeee" . 
Obiecałam jej makijaż na buźce jak słońce pójdzie spać.  




   Było nieco inaczej niż w mojej wyobraźni, bo sądziłam, że wszędzie będzie pełno dekoracji jak w filmach, ale zapomniałam, że przecież filmy mają swoje prawa i często są przekoloryzowane. W większości przypadków nie było ozdób, albo takie subtelne.
  Podobno w zeszłym roku było bardzo dużo "otwartych drzwi", ale młodzież się psociła i dali zakaz. Duża część też się zniechęciła i albo w domu mieli pogaszone światła, nie otwierali, albo powieszona była kartka z napisem "NO TRET OR TRIK". Jednak wszędzie tam gdzie były pyszności dla przebranych maluchów zostawiony był znak. Zazwyczaj świetlny, czasem zapalona lampka zewnętrzna, a czasem jakiś migający halogen. Niektórzy naprawdę dużo serca włożyli w przygotowania i poustawiali dynie, sztuczne nagrobki, pająki, świecące duszki, a kiedy otwierał ktoś drzwi był odpowiednio straszny.



Zazwyczaj ludzie byli uśmiechnięci, ale zdarzało się też, że już nieco znudzeni/poirytowani? Wiadomo, co 3 minuty wstawać do drzwi to nielada wyzwanie.

Dynie, szkoda że zrobiłam tak mało zdjęć, bo niektóre wzory były naprawdę niesamowite!


Niestety plastikwa rączka się złamała i została zastąpiona sznureczkiem.Trzeba było opróżniać wiaderko, bo wrzynało się w rączki. Dobrze, że tato miał pojemny plecak \:)




W pewnym momencie ukazało nam się świetlne wejście, a przed nim upiory i malutkie krzesełka...
Na płocie powieszone były głowy starców.. zostaliśmy zaproszone do środka, a tam ukazało nam się to:




Co za miejsce! Było oczywiście bardziej klimatycznie niż a zdjęciach, bo było ciemniej i po ścianach tańcowały zielone świetliki, muzyka nastrojowa i piękny zapach. Zostaliśmy od razu zaproszeni na konkurs na najlepszy kostium ;)


Zmieniliśmy okolicę, udaliśmy się w zupełnie inne miejsce. Trochę spokojniejsze, ale pełne słodkości, no i kotów. Jeden z nich upatrzył sobie Artura i ciągle za nim chodził. A reszta? Było ich chyba z dziesięć, w tym jeden z dzwonkiem na szyi ;)






A oto wszystkie łupy Aurelki... oj się dziewczyna nazbierała.




You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.