Nie jestem pewna czy byłyśmy razem kiedykolwiek w lesie, takim prawdziwym, cichym z wąskimi ścieżkami. Jak sięgam pamięcią takiego wydarz...

Pierwsza wycieczka do lasu w życiu

1 Comments
   Nie jestem pewna czy byłyśmy razem kiedykolwiek w lesie, takim prawdziwym, cichym z wąskimi ścieżkami. Jak sięgam pamięcią takiego wydarzenia z pewnością nie było, a przecież las tak blisko.  Pogoda dziś nas rozpieściła, bo w ciepłym powietrzu wyczuć można było przyjemne 20 stopni. Idealnie na spacer lub wycieczkę. W przypływie emocji pomyślałam nawet o ZOO, ale ostatecznie wybrałam las. Wcześniej tylko podjechałam na stację benzynową dopompować tylną oponę, co wcale nie było takie banalne. Najpierw całe powietrze uleciało, kiedy myślałam, że pompuje, potem głowiłam się "dlaczego to powietrze nie leci" aż w końcu wcisęłam guzik " pusta opona" i strzeliło! Z trudem utrzymałam wężyk. ALe się udało, i teraz jest twarda, taka jak powinna. Potem pojechałyśmy na myjnię ciśnieniową trochę rower umyć. Niestety Boba w krzyk, ale są życzliwi ludzie którzy pomogą opanować sytuacje ( odwrócenie uwagi malucha i moja szybka akcja) ;)

   Potem już były tylko przyjemności, las, świeże powietrze, śpiewy ptaków...


Młody lasek posadzony kilka lat temu, bardzo ładnie to wygląda. Kojarzy mi się z wiosną, pobudką do życia i wzrostem.





Za Bubką jest pomarańczowy mech, przypuszczam, że zmarzł i będzie potrzebował dużo czasu, żeby sie odrodzić. Tak czy siak, w tle wyglądał bardzo ciekawie.




Troszkę bagaży w razie W. wiadomo... na pierwszy rzut oka widać pampersa. Trudno... :D


Pierwsze kwiatki znalezione w lesie, śliczne i niebieskie, ale nazwy nie pamiętam. Pewnie mama nie byłaby ze mnie dumna ( Ogrodowy maniak ). :D






Takich dziur było troszkę, nie mam pojęcia dlaczego ktoś kopie w lesie. natknęłyśmy się nawet na trzech mężczyzn, którzy właśnie coś takiego tworzyli... czego szukają?
Same dziury kojarzą mi sie z grobami, wrrrr...


Oczywiście wszędzie, dosłownie wszędzie można znaleźć coś interesującego.  Tym razem to kupka igieł, którą bez wątpienia należy zbadać. Proszę zwrócić uwagę na silne skupienie na twarzy, to prawdziwa intryga!





Włóczykij w stu procentach. Kiedy zalazła godny uwagi kijek brała go natychmiast i często używała jako narzędzie do badań. Na szczęście las jest tak obfitym źródłem wszelakiej maści patyków i kijków, że co 3 minuty była już w posiadaniu innego, a poprzedni bez żalu lądował w krzakach. Bogactwo bez granic.. ha ha ha! Burżua!



wielki korzeń, niestety cały zajęty przez te wielkie leśne mrówki... Nie dało rady podejść, my nie samobójcy.



- " o! pomacha!" ;)   i machała każdemu, kto przejeżdżał obok. A ja uczyłam, że należy iść bokiem, jak ktoś jedzie. Pierwsze nauki zasad ruchu drogowego już  za nami :)



Prześliczne rynienki na żywicę. Coraz mniej ich widzę, a są naprawdę ładne.


Oczywiście nie mogło obejść sie bez "kontuzji". Cóż... zapomniała w 10 sekund, może po prostu chciała całusa?




Na koniec zdjęcie na tle przepięknych forsycji, niestety piesek, który ich pilnował baardzo nas obszczekał. I przestraszył małą modelkę... Te kwiatki były jego własnością intelektualną, a my zbiegłyśmy z miejsca przestępstwa :D




You may also like

1 komentarz:

Obsługiwane przez usługę Blogger.