Wielka Sobota, a od niej już tylko jeden krok do Wielkanocy. Kurczę, czuję, że to jeszcze nie tak powinnam spędzać i przeżywać to święto....

Wielka Sobota i przygotowania do świąt

0 Comments
  Wielka Sobota, a od niej już tylko jeden krok do Wielkanocy. Kurczę, czuję, że to jeszcze nie tak powinnam spędzać i przeżywać to święto. Zdecydowanie powinnam zrobić to co należy i w duchu być spokojną, radować się z cudu Bożego zmartwychwstania. Bardziej liczą się porządki, gotowanie i strojenie jajek niż zatrzymanie się na chwilę, zrozumienie całego sensu tego święta i pojęcie tego co jest tak naprawdę ważne. Ja jeszcze tego nie wiem, ale wiem na pewno, że błądzimy... Robimy rzeczy błahe. Czy następne święta będą lepsze? W duchowym sensie. 
   Trochę zaczęłam z innej beczki, wiem. Nie mniej był to jednak bardzo pogodny i radosny dzień.  Dzieciaki grandziły,wspólnie spędziliśmy czas i zrobiliśmy punkt po punkcie co trzeba... no, prawie... 




Malowanie jajek nowatorską metodą. Przyklejasz szczelnie naklejki i wrzucasz do barwnika. 



Prawdziwy żur na robionym zakwasie, ostatnio specjał mojej mamy. Kiełbasa biała też jest domowej roboty, a to już sprawka wujka, który jest w tym bardzo dobry. Zupka będzie wyśmienita!


Sernik schowany w piekarniku. Nie obyło się bez degustacji.


Moim zadaniem było zrobić makowiec. Posiłkowałam się gotową masą, bo jak na pierwszy raz wolałam nie ryzykować zbyt dużo. Stopniowo - nie od razu Kraków zbudowano. Przepis znalazłam w internecie.


Ściąganie naklejek odkrywało wzoreczki...





Mój makowiec...



Czas przygotować święconki. Każda dziewczynka ma swój koszyczek.




Selfe.




Ciasto wyrasta sobie na słoneczku...






Pomidorki już są poukładane, niedługo sadzenie. Oby już było ciepło, bez żadnych przymrozków !



Kradzież telefonu wujka.



Prezentacja koszyczków, chyba szybko sie znudziła. Z resztą nie dziwię się, po minucie stania robi się to nieco irytujące...


No to w drogę na święcenie pokarmu.



Bubka zrobiła chwilowy postój, bo znalazła w swoim koszyczku chlebek.



Po drodze dziewczyny znalazły jajko. Wylądowało ono w koszyku bubki, poneważ w innych " nie ma już miejsca".


Później znalazły chorągiewkę z barankiem, ooo jednak miejsce jest.


Nieco zadrosne, a może ciekawskie spojrzenie na nowy łup Pati.






Moje ciasto wyrosło! Za radą babci "przebiłam" i odstawiłam na kolejne 10 minut.








Czas podjąć rękawicę..



Mmmm, masa makowa :)



Chyba nie wszystkim podobają się takie widoczki.

Zawijamy i chlup!


Drugie ciasto.


Wielkanocne kurki.




Taki dowcip, jeden z wielu.


Już makowce wypieczone. Nie są idealne, ale pachną cudnie! mmm.. a jakie pyszne. Zachwyt nad zachwytami! To dzięki radom babci :)



Trochę skapciały, nie wiem czemu. Kurczę.


To już powrót do domu...  Taki widok miałyśmy. Ach.. marzą mi się te działki, kurczę.


A tak wyglądała druga strona medalu. Przeładowany jak zwykle wózek i roześmiany dzidziuś. Niosę lubczyk dla wuja.O!




You may also like

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.